wzmianka wzmianka
260
BLOG

Adopcja zamiast (głos w dyskusji)

wzmianka wzmianka Rodzina Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

http://hephalump.salon24.pl/748195,adopcja-zamiast

W dyskusjach o In vitro często pojawia się teza, że zamiast wątpliwej moralnie metody zapłodnienia pozaustrojowego lepiej jest zalecać, proponować bezdzietnym małżeństwom adopcję dziecka. Ale czy adopcja (przysposobienie) dziecka może być zamiast czegoś? 

Zamiast drogiej, wyczerpującej i niezgodnej z nauką Kościoła metody In vitro?

Jestem matką dwóch synów i babcią siedmiorga pełnoletnich wnucząt. Wyraziłam już kiedyś na swoim blogu opinię, że gdyby moje wnuki i wnuczki nie mogli mieć dzieci w ten sam sposób, jak oni się poczęli i porodzili, to wolę, aby nasza, moja i męża linia genetyczna zaginęła. Oczywiście, moja wola nie będzie prawdopodobnie brana pod uwagę, ale takie mam zdanie i piszę je po raz kolejny na swoim blogu.

Adopcja

Znam dwa przypadki adopcji chłopców - jedynaków oraz wiele małżeństw bezdzietnych, które nie zdecydowały się na ten krok. Pierwszy przypadek adopcji, z udawaną ciążą i trudnym porodem daleko od domu, skończył się tragicznie. Dorastający chłopiec wszystko odkrył i dał rodzicom – nauczycielom prawdziwą szkołę życia. Drugi przypadek, adoptowana osoba żyła w dostatku, odziedziczyła spory majątek, ale sama też nie ma dzieci. Ze względu na mój wiek, są to przypadki stare.

Gdybym nie miała własnych dzieci, prawdopodobnie nie zdecydowała bym się na adopcję. Wynika to z mojego charakteru i usposobienia, talentów, które są mi dane w prezencie przez Stwórcę. Ciągle czegoś się uczyłam, wiele rzeczy mnie interesowało.

Poglądy, że wszystko co człowiek robi poza seksem i prokreacją jest namiastką tychże, są mi obce.

Przychodzące na świat dzieci, dają rodzicom wielka i niezapomnianą radość. W moim przypadku odnosi się to zwłaszcza do okresu pełnej zależności dzieci od rodzicielki. Potem, gdy się uczą młoda matka, a taką byłam, bawi się i uczy razem z nimi wielu rzeczy, bo jej dzieciństwo przypadło na czas wojny i okupacji.

Gdy wychodziłam za mąż i urodziłam pierwszego syna kontynuowałam rozpoczętą w panieństwie naukę drugiego zawodu - geologii naftowej. Maturę zdałam, gdy syn miał rok. Zaoczne studia (wiertnictwo) rozpoczęłam razem z przyjęciem na studia młodszego z synów. Kolega starszego syna – studiujący geologię na UW powiedział wtedy do niego: „U was jest teraz najmniejsza uczelnia świata, jeden profesor i trzech studentów”. Niedawno spotkałam tego geologa i zapytałam, czym kierował się w wyborze zawodu, czy to, że znał naszą rodzinę, rodzinę geologów miało na ten wybór wpływ. Odpowiedział, że tak i na pytanie, czy mogę tak napisać wyraził zgodę. Informacja ta nie ukazała się tam gdzie miała, i piszę o tym dla Pana po raz pierwszy.  

Zamiast własnego dziecka – prawdziwego dziecka

Zawsze chciałam i chcę być prawdziwym człowiekiem, a potem dopiero kobietą, matką, babcią. Kochałam swoją matkę do szaleństwa, byłam dumna z jej urody i mądrości życiowej. Nie mam jej za złe, że nie chciała abym rozpoczęła szkołę średnią w okresie stalinowskim. Sama o to zadbałam. Jestem też wdzięczna wielu nauczycielkom z każdego etapu kształcenia formalnego za dostrzeganie moich zdolności, bo to zastępowało brak akceptacji ze strony rodziny.

Człowieczeństwo

Jeśli jest ono w małżeństwie, to wychowa ono dzieci na ludzi, niezależnie czy są one prawdziwe czy sztuczne / nieprawdziwe?

Porada życiowa

Panie Mariuszu, jest Pan w bardzo trudnej sytuacji – trzy baby w domu. Nie może być pan w domu chłopem małorolnym, bo będzie to klęską dla całej rodziny.

Pozdrawiam Pana serdecznie. Babiniec też!


wzmianka
O mnie wzmianka

Wykształcenie techniczne, praca w zawodzie. Do pisania na S24 namówił mnie wnuk Jędrzej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo